Nadchodzi taki dzień, raz w roku, kiedy to w Lidlu pojawia się wór z toną pistacji. Nie omieszkałam się skusić. I tak mnie naszło, że dzisiaj powstała, pistacjowa bransoletka. Miały być kolczyki, ale przecież ich nie noszę (w odróznieniu do spiralek). Kojarzą mi się całkiem z spidermanowym venomem:)
Siostrzenica koniecznie domagała się ukazania tutaj kolczyków, które zrobiłam dla niej. Z dedykacją zatem ukazuję:
no piękne.. a siostrzenica miała rację, że musisz się nimi pochwalić.. bo są baaardzo eleganckie :)
OdpowiedzUsuńmam dopiero 10 lat
OdpowiedzUsuńHania