W krótkim koralikowym zyciu stworzyłam trzy oplatane kaboszonki. Pierwszy z racji tego ze był plastkowy pekł przy upadku. Pozostało tylko krwistoczerwone wspomnienie. Kolejne dwa wykonałam ze szklanych kaboszonów takich jak do magnesów, ale zamiast naklejać danonkowy magnesik polakierowałam warstwę papieru.
Pierwszy wyszedł iście zebrzasty.
Drugi natomiast nieco krzywo, gdyż kamien był niewymarowy oraz oplatałam inną niż poprzednio techniką, której nie lubię, przyznam otwarcie.
Jak opleśc kaboszon? Tutaj animowany tutek.
moim zdaniem oba są super! :o)
OdpowiedzUsuńTen drugi kabaszon cudny jest :) i kolorystycznie też jest super
OdpowiedzUsuń