9 marca 2011
nieco przepadłam
Nie przepadłam z kretesem, ale prawie. Za co nowego się zabiorę to mi się nie podoba/ nie udaje, trzeba przełamać złą passę. Pomyslałam ze moze nowym postem odczaruję urok:)
Przyznaję - zrobiłam swietne kolczyki, czekałam na niezłe swiatło i kolczyki się zdjecia niedoczekawszy znalazły całkiem niespodziewanie włąscicielkę. A ta para była... RÓŻÓWA. Tak, wiem ze to do mnie zupełnie nie podobne:)
Co by nie mowić o nieozdjęciowanych zbyt wiele - kolejne kropelki. Tak się złożyło, że zielona benzynka trafiła do siostry, a czerwone wino (czerwone, srebrzone i satynowane) do mamy mojego miłego.
A do tych kolczyków powstał wisiorek. Pierwszy taki moj twór, muszę pomyslec na lepszym rozwiązaniem problemu pt. krawatka.
W tym miesiącu w ramach Dnia Kobiet zrobiłam kilkanaście par dla znajomych mej mamy. Składaczki i drobne wyplotki -
Czekam na nowe koraliki - zamówiłam troszkę toho i miyuki ,poluję wciąz na satynowane srebrzone koraliki w empikach, obkupiłam się w ładne onyksy - czasu wiadrami mi trzeba!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Dobrze, ze jesteś z powrotem... Też ostatnio za co się nie wezmę to nie wychodzi :(
OdpowiedzUsuńOj, mi też czasu trzeba :) I tez na koraliki czekam :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje kropelki - w każdej wariacji kolorystycznej.. Swoje noszę namiętnie, niemal nie ściągam :)