Moi mili, ostatni rok był dla mnie niesamowicie szalony:) Zmiana miejsca zamieszkania z rodzinnej Wielkopolski na Dolny Śląsk, a i tu niedawna przeprowadzka na całkiem swoje już lokum. Mieszkanko, w którym w końcu mogę wiercić w ścianach i wyspać się na porządnym materacu. Tu nareszcie wyżywam się też zasiedlając półki nie tylko koralikami i książkami, ale też roślinkami! Tymi kotobezpiecznymi:) Od lewej część kolekcji - niedotykalska begonia koralowa, fitonia, pachira i peperomia.
Mam kuszące wędrówkami widoki z okna, góry niemal na wyciągniecie ręki, Chełmiec widzę codziennie z rożnych perspektyw - to pozwoliło mi na wspaniały kontakt z przyrodą. Poznaję tajemniczą okolicę dzięki grze miejskiej w aplikacji Aglotroter. Jeszcze tylko 4 szczyty na odznakę Korony Gór Wałbrzyskich!
Kąpiel w zieleni zaliczałam również na położonej nieopodal działce ROD, gdzie zaskoczyłam samą siebie zapałałem do posiadania własnych warzywek, owoców i grzybów:) Pomidory mi nie wyszły, ale boczniaków, rzodkiewek, ziemniaków, porzeczki, fasolki, malin, jabłek, borówek, grzybków mun, nasturcji, pigwy i aronii było pod dostatkiem. Zrobiłam przetwory na zimne dni - pierwszy raz na taką skalę, szafki się nie domykają. Książek kucharskich przybywa.
Spełniłam marzenie o przygarnięciu trzeciego futrzaka - w zupełnie nieprzewidzianym momencie, bez przygotowania, miał być starszy kotek na kolanka a jest kociak - Zbój - którego imię doskonale opisuje. To taki kundelek maine coon, ma dopiero 5 m-cy a przerósł już starsze kocie rodzeństwo.
Dorosła praca również przyniosła mi w Wałbrzychu wiele wyzwań, miała to być ucieczka przed tłumami poznańskich klientów, a tu na horyzoncie widzę powtórkę!
Ten szalony czas odciągnął mnie od rękodzieła. Zamknęłam etap twórczości kryształowych kompletów na wyjątkowe okazje. Pojechałam na Zjazd Twórczozakręconych jako uczestnik, a nie jako prowadząca warsztaty. Tego odpoczynku po latach koralikowego upojenia było mi trzeba:) Teraz układam przydasie w biurku-sekretarzyku (ileż to wygodniej wszystko ukryć przed wszędobylskimi ogonkami), szukam mebli na olx i allegro - choć okazje trafiają się i na śmietniku! Poniżej upolowane kultowe krzesło Aga i Zbójek (w tle sekretarzyk vel pianino i całkiem niezagospodarowane jeszcze półki). Krzesło odnowimy!
Jeszcze chwilkę i będzie przepięknie, i przytulnie, i po mojemu:) Zapraszam w odwiedziny, jesień w górach jest zupełnie inna. Niebawem napiszę i o Warsztatach w Ustroniu i o Zjeździe Artystów w Woziwodzie. Wracam do blogowania, chociaż troszkę to przeżytek, spotkajmy się więc też na Instagramie:)
Jak już się całkiem urządzisz, to się wproszę na ten materac :D
OdpowiedzUsuńPowodzenia, szczęścia i radości w tym Twoim nowym, przepięknym miejscu na ziemi.
OdpowiedzUsuńDo zobaczenia w marcu, mam nadzieję <3
Powodzenia. Swoje gniazdko to podstawa 😘
OdpowiedzUsuńMiłego mieszkania na swoim i spełniania się we wszystkich dziedzinach :)
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać naszego spotkania :) Pushkin i Porridge pozdrawiają kuzynów :)
OdpowiedzUsuńRadosny rękodzielnik to twórczy rękodzielnik, więc te zmiany na pewno wyjdą na plus ;) Powodzenia!
OdpowiedzUsuńRzeczywiście intensywny czas za Tobą! Zbój wygląda na słodziaka, ale najczęściej to właśnie te największe słodziaki łobuzują najbardziej :)
OdpowiedzUsuńŚwietna sprawa. Dokąd to zmierza? Oby w dobre miejsce.
OdpowiedzUsuń