Pierwszego marca uderzyła we mnie wiadomość o wypadku samochodowym, w którym zginął Andrzej Błaszko, przyjaciel mojego Miłego i mnie. Jest mi ciężko, zwłaszcza, że Andrzej miał ogromny wpływ na rozwój mojego bloga, tego jak robię zdjęcia i tego gdzie w koralikowym świecie się dzisiaj znajduję.
Od początku mojej biżuteryjnej pasji, podbierał moje wytwory do zdjęć w studio:
Mogłam na niego liczyć, gdy dzień przed zakończeniem zbierania zgłoszeń do konkursu sklepu Beading.pl, zmoknięta jak kura, udałam się do studia na sesję naszyjników - mojego i Karoliny.
Powyższe fantastyczne zdjęcie, towarzyszy mi na awatarkach od tamtego czasu. Portret idealny.
To on wykonał niesamowite zdjęcie potrójnej bransoletki:
Zdjęcie to wygrało konkurs w pasart.pl i następnie w wyniku niezliczonych pytań - jak takie sznury zrobić, zostałam poproszona przez wspomniany sklep o stworzenie kursu na sznury szydełkowo-koralikowe.
Zdjęcia do kursu wykonał Andrzej, psiocząc na moje niezadbane paznokcie. Kurs opatrzony zdjęciami profesjonalisty był jednym z pierwszych takich w Polsce i znacznie ułatwił propagowanie tej wdzięcznej techniki w naszym kraju.
Do zwykłego sznura po pewnym czasie doszedł kurs na sznur turecki, również z fotografiami jego autorstwa.
W trakcie pisania pracy magisterskiej, mój Miły i Andrzej, zmotywowali mnie do tymczasowego porzucenia tego zajęcia na rzecz wykonania kursu na konkurs pod patronatem Craftladies.org. Zdjęcia mikroskopijnych 15/0 nie stanowiły wyzwania dla fotografa:
W tym konkursie zajęłam pierwszą lokatę.
Andrzej wsparł mnie, kiedy nie mogłam poradzić sobie ze zdjęciem na okładkę trzeciego numeru magazynu Beading Polska, gdzie znalazł się kurs na sznur szydełkowy z doszywaną koralikową koronką. To była jedna z propozycji:
Okładkę doskonale znacie:
Do zaprezentowania naszyjnika z irysem, potrzebowałam modelki. Stałam się nią sama, a za obiektywem aparatu - Andrzej. Te zdjęcia pomogły ukazać piękno nietypowej formie. I jak dziś pamiętam słowa "taki kiczowaty ten kwiatek".
Zachwycony moimi koralikowymi bryłami, skradł mi dwie na profesjonalną sesję.
Nasza relacja nie była podręcznikowa, znaliśmy się przeszło dekadę. Będzie mi go brakowało, ba już mi go brakuje! Jedynie jego twóczość będzie ze mną znacznie dłużej. Te wspomnienia i wiele wiecej, okraszone zdjęciami, są dla mnie formą wyrażenia smutku. Jest do dla mnie bardzo ważne, jednakże wiem, że może być odebrane w różny sposób, więc w tym poście nie będzie możliwości pozostawiane komentarza.
I kto mi powie teraz, że "na tym zdjęciu jest zbyt dużo agresji", albo że "to takie Bizancjum"? Ech...