Kiedy kilka miesięcy temu trafiłam w sieci na Nami nie przypuszczałam nawet, że tworzy ona z nici cieniutkich niemal jak włos. W pewien wrześniowy słoneczny dzień Nami zaprezentowała swoje dzieła podczas spotkania Craftaladies - urzeczona byłam (i jestem!) filigranowością i kunsztem jej frywolitek. Podczas ostatniego, piątkowego spotkania zdradziła z jakich nici tworzy - nie mogłam się oprzeć pokusie i nie spróbować. Efekt warty jest zachodu mimo wręcz niepoliczalnych słupków. Skromne kolczyki inspirowane twórczoscią Nami wydziubałam wokoł 16 mm kryształka swarovskiego w kolorze crystal silver night effect (czyli szarym prawie czarnym), a zawiesiłam na przecudnych sztyftach, które podarowała mi Karolina (już bloguje - zajrzyj koniecznie;)
Są takie cudne, tak drobniutkie. Ozdobią moje uszka podczas sobotniej wizyty operze;)
Jak zobaczyłam zdjęcie byłam pewna, że to właśnie Nami znów szaleje - a tu proszę ;) Pięknie! :)
OdpowiedzUsuńPiękne :) już wiem po co mam drugą cienką igłę do frywolitek w komplecie :)
OdpowiedzUsuńCudne! masz rację -w sam raz do pięknej kreacji do opery :)
OdpowiedzUsuńo kurcze...zatkało mnie.. piękności Weroniko- poszalałaś na całego!!!(i nie będę wcale a wcale pisać, ze tez takie chce...) ale czekam również na kaczkę z wielką niecierpliwością.
OdpowiedzUsuńps.sztyfty pięknie wyglądają-dobrze ze powędrowały do Ciebie :)
Śliczne, uwielbiam koronki z cienkich nici, chociaż tworzyłam do tej pory tylko na szydełku... :) Te są naprawdę eleganckie!
OdpowiedzUsuńPięknie Ci one wyszły. :)
OdpowiedzUsuńP.S - Trochę z opóźnieniem ale... posłałam maila.
Ależ śliczne! Wyszły cudne... A Nami tez podziwiam nieustająco :)
OdpowiedzUsuńI te sztyfty cudne same w sobie....